- Mama a jakie ja mam ocy? - zapytała mnie Hania mrugając intensywnie. Ostatnie 10 minut wpatrywaliśmy się sobie w oczy z latoroślami określając ich kolor. - Lóźowe? - dopytała Ziutka z płonną nadzieją.
- To nie my pomazaliśmy to zdjęcie - surowo spojrzał na popisaną długopisem fotografię Toniu. - Nie mogliśmy tego zrobić,byliśmy wtedy w niebie. Niepodważalne alibi.