Kokołomyja

Wiele osób nie lubi kur (chyba, że jeść), ma je za brzydkie i głupie ptaki. Z każdym dniem, gdy mam okazję obserwować nasze stadko, utwierdzam się tylko w przekonaniu, jakie są... urocze. Bo taka na przykład Dobrzebiega. Imię idealnie pasuje do tej drobnej, młodej kurki, która wyspecjalizowała się w 3D - dobiec, dorwać, dylnąć. Trochę to wynika, poniekąd, z parszywego położenia w hierarchii naszego stadka. Jako smark wśród smarków, ale smrarkniejszy, żeby ciągle nie dostawać po łbie (słynny porządek dziobania), musi być po prostu szybsza. 
Wczoraj na przykład zaorała sobie na dzień dobry. Ośmieliła się bowiem wyskoczyć zaraz za Czesławem. Ten też, w odróżnieniu od poprzedniego dnia, nie wychynął a wyprysnął z kurnika lotem koszącym, uprzednio wydając takie gdaczące dźwięki, nabierające prędkości, jak przyspieszający parowóz. No a Dobrzebiega jest niżej w hierarchii żon, więc w sekundę oberwała w łeb od Czesława za zuchwałość. Druga w kolejności, upokorzona chociaż z godnością i na pewnym fochu wyszła wczoraj z kurnika Miłochna, nr 1 wśród kokoch. Cóż mógł począć Czesław? Tylko do niej słodko gruchać, że kochanie zawsze będziesz dla mnie najważniejsza, to nic nie znaczy, Ty jesteś nr 1, to był przypadek, kokokocham i takie tam, więc dała się udobruchać.
Natomiast wieczorem, gdy tylko zaczęła się szarówka, Czesiek z dziewczynami wpakowywali się do kurnika. Nawoływania, ta zapomniała, co zapomniała, wraca, ta szuka tamtej co zapomniała, ta nie dosłyszała o czym tamte gadają i drze się z tego kurnika co cooo? Cyrk. Dobrzebiega znowu gdzieś polazła za kurnik, biedny Czesław odczekał chwilę zamykając kuprzasty korowód, ale że tamtej smarkatej nie ma, a Lubawa zamiast wleźć po rampie, wlazła pod kurnik, to poszedł swych lasek szukać, żeby się ogarnęły. Wracają. Z przodu Dobrzebiega, za nią Lubawa, na końcu Czesiek. Jak już jedną zagonił, to z kurnika wychyliła się Kokosława, że Cooo? coo tam? Coo tyle czasu? I hyc. Już widzę, że Czesławowi lotki opadły, a grzebień spurpurowiał. No ale nic, znowu runda. Dobrzebiega wylazła na skróty pod kurnikiem, hyc do środka. Biedny Czesław zrobił rundę, wsadził głowę do kurnika, ale coś mu nie bangla z tymi dziołchami, zawrócił za kurnik. W tym momencie spod kurnika wychnęła Lubawa, pokulała się bujając na boki jak baba z siatami w przeciwną stronę niż Czesław, ale zaraz zawróciła pod wejście, gdy się zorientowała, że się na niego napatoczy. Po chwili czajenia i pomyślunku, jak z tą kiecą i „siatami” sforsować rampę, postanowiła jednak wskoczyć. Trochę sobie coś tam dziobem pomogła, jest. Czesław w tym czasie obleciał kurnik, a za nim zholowana po drodze Kokosława. Ale najwyraźniej uznał, że chromoli, jak ojciec rodziny, mówiący „dobra, to ja poczekam w aucie” i wszedł już do kurnika. Kokosława trochę pomarudziła, ale ostatecznie i ona zdecydowała się nocować w środku. Można było zamknąć towarzystwo i skończyć dzień.
Kino. Izaura odc. 1678934


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Święty Graal

LeFigaro i Zofija