Faulboll

Piłkarze to jednak twardziele (jakby na to nie patrzyli zawodnicy innych dyscyplin). Faul, w tym przypadku, skutkował twardym lądowaniem na solidnie przeprostowanej ręce. Ból, łzy. Pierwszy szpital, rtg, przekazanie pacjenta Szymonowi w celu dalszej jazdy i diagnostyki do drugiego szpitala. Konsultacje. W końcu chłopaki dzwonią. Głośnomówiący w samochodzie. - Mamuś... - Tolek zaczął tonem synusia mamusi, ale zaraz przeszedł do rzeczy: - To skandal!! Czy wiesz, że aż CZTERY GODZINY zupełnie nas olewali w tym szpitalu?! - zaczął w pierwszej kolejności od psioczenia na służbę zdrowia: - a pani doktor, która miała obejrzeć rtg weszła i wyszła i gdy spytaliśmy „i jak”, to odparła „ale co”? - (serio? I to tak jeszcze z naszych podatków?! ) - no rozkręcił się Antek, że to oburzające komentować (przyp. zwłaszcza jako lekarz), że (on) może iść do szkoły, a kwalifikuje się do obserwacji, zwłaszcza po tym, jak tu SIĘ NACIERPNIĘTNICZAŁ. - skoro pacjent już dymi, jak słyszę, to znaczy, że rokuje: - i jak tak można powiedzieć komuś kto NACIERPIĘTNICZA, że to tylko ręka i dobrze, że nie nogi na których można iść do szkoły albo głowa do której wiedza spływa, no jak tak można Mamuś?! I że on mnie zna i na pewno mu powiem rano „marsz do szkoły”, bo ja tak mam, że nawet gdy on się źle czuje, to powiem mu, że ręką się nie śpiewa i na chór też będzie musiał iść, i jak to tak...?!?
Jak to dobrze słyszeć, że wszystko z nim w porządku!!




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Święty Graal

LeFigaro i Zofija