Jedziemy autem. Antek przeprosił, że się wyalienuje, bo zamierza słuchać muzyki. Wyraziliśmy pewne ubolewanie, ale z powodu mało kreatywnego podjęcia przez nas rękawicy w postaci rzuconego przez syna: - no dobra, ale o czym chcecie porozmawiać, wdział słuchawki. Nie mija 5 minut, z przeciwległego końca tylnej kanapy dobiega braterskie: - Anteeeek? A Ty nie masz coś za głośno tej muzyki na słuchawkach, hę? - Cooo? - gdzieś Antkowi zadzwoniło, ale nie wiadomo gdzie. - Hania, n ie uważasz, że on tę muzykę ma za głośno? - drążył Piotr. - Coo? - kiwając się do rytmu zacokał raz jeszcze Tolek, nie czekając w sumie na odpowiedź. - Chyba tak, bo słyszę czego słucha. - przytaknęła Piotrkowi Hania. - Cccoo? - dopytywał się Antek. - Że za głośno chyba masz! - powtórzyła Hania. - Cooo? - nie dosłyszał Antek: - Nie słyszę co gadacie, bo słucham muzyki. - wyjaśnił. Jedziemy, jedziemy, zauważamy, że wyminęliśmy przetarte auto: - Aale przetarty bok miał, widzieliście? - rzucił Tata Szymon. - Aha. ...