Nie chciała przyjść góra do Mahometa, przyszedł Mahomet do góry. Nasze bezczelne wilgi okazują się być Świętymi Graalami fotografów przyrody. Nic to, że Święte Graale drą dzioba, zerkając nam bezwstydnie przez okno do sypialni, nic to, że zaglądają do kuchni i bawią się w zjeżdżanie z wycieraczki po szybie samochodu na maskę. Nic to, że okupują nasz dom. A ślady okupacji z westchnieniem odkrywam na elewacji, szybie, deskach tarasowych. Okupacja przez Święte Graale, to nie byle c o! Z tego więc powodu dwa Mahomety Fotografii Przyrodniczej Fotoczaty zajechały nam na siedlisko z całym dobrodziejstwem swego inwentarza. Wpierw jednak przeszliśmy się na spacer. Po 10 minutach, w stanie sugerującym prawie zatrzymanie akcji serc, po spotkaniu z łanią, pęczkiem Świętych Graali i innych ustrojstw... pardone boskich stworzeń, nasze Mahomety uznały, że więcej nie zdzierżą, bo nas do cna znienawidzą i idą po sprzęt do samochodu. Poszły. Wróciły z naręczem statywów, plandek i siatek maskujących