Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2020

Można być

Można być. Człowiekiem. Ostatnie wydarzenia mijającego tygodnia pokazały, a raczej obnażyły, z jednej strony ciekawą społecznie sytuację, z drugą przerażającą. W ciągu kilkunastu - kilkudziesięciu godzin zmieniła się ona dramatycznie. Ludzie również.  Po raz pierwszy otarliśmy się o pewnego rodzaju... szykany, to może dość mocne określenie, ale jak nazwać inaczej kierowane w stronę dziecka, bynajmniej nie w żartach, teksty „ty zarazo”, rzucenie kanapką ze słowami „idź stąd, nie chcemy Cię tu”, czy obmawianie za plecami. Jak nazwać parażyczliwe pytania o nasze zdrowie, a zaraz po nich puszczone zjadliwie, podczas rozmowy telefonicznej: dlaczego jeszcze jesteście w domu a nie w szpitalu czy ma stacji epidemiologicznej. Nikt nie zapyta o szczegóły, miejsce naszego pobytu, sposób spędzania tam czasu i funkcjonowanie. A nawet jeśli jest skłonny wiedzieć, ucina „zawsze mogliście czegoś dotknąć”. Jakby samemu nie mógł.  W jakimś stopniu rozumiem czyjś lęk. Sama mogę się, w nie mniejszym

Droga

Obraz
Takie okoliczności przyrody mam jadąc drogą z domu do szkoły. Wczoraj spotkałam tu, już drugi raz, bielika. Zawsze się w związku z tym bardziej wlokę niż jadę (dobrze, że tu słabo z zasięgiem i sms „kiedy będziesz?” nie przychodzą tak od razu), toczę się w zasadzie środkiem drogi z głową jak na sprężynce, bo jednocześnie rozglądam się jak wariat i nieustająco popadam w zachwyt.  💙 💛 # siedliskonajlepiej   # zapuszczeni   # wdrodze

Krokusy

Obraz
Na jesieni sadziłyśmy z Córkoś krokusy. Także tu, pod sosnami, bo zauważyłyśmy, że zadomowiły się tutaj również dzikie przebiśniegi. Kilka z krokusów już postanowiło objawić się światu. Świat zdębiał. # siedliskonajlepiej   # zapuszczeni   # Walentynki   # krokusMyLove

Marszobiegi

Obraz
Hurraa feriee!! No tak. Tylko, ferie mają dwa tygodnie. A, i ferie mają nasze dzieci. My, nooo ustawowo nie, chociaż się pod temat podpinamy. Ale okazało się, że nasze dzieciaki sobie wszystko poorganizowały. Podzieliły się dziadkami. Antek stwierdził, że bierze od nas urlop (bo ćwiczył to ostatnio w weekend i zadziałało, odpoczął) u Baby Ryby i Dziadka Marka, a Piotr dogadał się z Babcią Sylwią i Dziadkiem Staszkiem. Od rana pakują siaty. - Dziadek powiedział, żebym wziął buty do marszobiegów. - z poważną miną oświadczył Piotr, po czym zanurkował w szafce z butami. - Do czego?! - zdębiałam. - Do marszobiegów. - wyjaśnił uprzejmie syn i wyłonił się z dwoma parami. Jedną sportową, drugą parą traperów: - Tylko nie wiem, które zabrać. - Dziadek uprawia marszobiegi? - zainteresowałam się. - W sumie... nie wiem... - zmarszczył brew Piotr. - Hehe... - zarechotał Antek, który do tej pory skupiał się na dopychaniu do swojej torby kosmetyczki z pastą i szczotką,