Marszobiegi
Hurraa feriee!! No tak. Tylko, ferie mają dwa tygodnie. A, i ferie mają nasze dzieci. My, nooo ustawowo nie, chociaż się pod temat podpinamy. Ale okazało się, że nasze dzieciaki sobie wszystko poorganizowały. Podzieliły się dziadkami. Antek stwierdził, że bierze od nas urlop (bo ćwiczył to ostatnio w weekend i zadziałało, odpoczął) u Baby Ryby i Dziadka Marka, a Piotr dogadał się z Babcią Sylwią i Dziadkiem Staszkiem. Od rana pakują siaty.
- Dziadek powiedział, żebym wziął buty do marszobiegów. - z poważną miną oświadczył Piotr, po czym zanurkował w szafce z butami.
- Do czego?! - zdębiałam.
- Do marszobiegów. - wyjaśnił uprzejmie syn i wyłonił się z dwoma parami. Jedną sportową, drugą parą traperów: - Tylko nie wiem, które zabrać.
- Dziadek uprawia marszobiegi? - zainteresowałam się.
- W sumie... nie wiem... - zmarszczył brew Piotr.
- Hehe... - zarechotał Antek, który do tej pory skupiał się na dopychaniu do swojej torby kosmetyczki z pastą i szczotką, ale wyglądało to tak, jakby bardzo nie chciały się tam zmieścić. Ciekawe. - Ale Ty za to szykuj się, bo będziesz uprawiać marsze... - Antek rzucił się na kosmetyczkę z wyskoku: - albo biegi.. z kosiarką czy tam czymś innym!
- Taaak? - poczerwieniał przyszły mistrz lekkoatletyki. - A tyyy będziesz biegał z psami! Na spacery! - spróbował się odgryźć.
- A ja nie będę nigdzie biegać, będę jedynaczką! - zamrugała Hania wychylając się zza drzwi.
Cokolwiek to znaczyło. Zrobiło wrażenie. Bo nastąpiła taka krępująca cisza.
#marszobiegi #dziadostwo #ferie #jedynaczka #zapuszczeni #siedliskonajlepiej
Komentarze
Prześlij komentarz