Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2021

Czy ptaki marzną?

Obraz
  Dziś rano było - 15 st. C. Nie wiem do ilu stopni spadła temperatura w nocy, ale mróz ubrał wszystko w chrupki od kryształków lukier i sprawił, że śnieg zaczął trzeszczeć i stał się sypki i niekleisty jak styropianowy puder. To ten rodzaj śniegu z którego choćby się pękło, nie da się ukleić śnieżnej kulki do toczenia bitew, o bałwanowej nie wspominając. Nasze drobiowe towarzystwo niespecjalnie coś sobie robi z takiej pogody. Dużo gorzej znosi połączenie wilgoci i zimna. Ale jednak Puzon z Trąbką przyjęły taktykę chowania podwozia. Najwyraźniej jednak jest im chłodnawo w sztopy. Wolą raczyć się ziarnem z korytka, leżąc na puchatych, pełnych w swej obłości i pękatych od pierza brzuszkach, a plaskate łapcie podkulić i schować w cieplutki puch.  Podobnie też przebierają plaskaczami szybko przeskakując z płetwy na płetwę lub chwilę stojąc raz na jednej, raz na drugiej nodze, drugą w tym czasie chowają w pióra i grzeją. Podobnie sprawa ma się z dziobem. Dzioby są wrażliwe, otoczone „włoska

Choineczka

Obraz
  Nasza choineczka stanęła w końcu na kostce siana na tarasie, bo - nikt się nie spodziewał hiszpańskiej inkwizycji - amatorów bombek hand made pure nature jest jak się okazało więcej. I wcale nie patrzę wymownie na Wielkiego Polarnego Psa zwanego w pewnych kręgach Bubusiem. A że choineczka jest mikrego wzrostu, w odróżnieniu od Bubusia, porzuciliśmy wariant sadzony z tłuściutkimi bombkami, bo Bubuś przebiłby znane z miłości do iglastych drapaków koty i stałby się największą ozdobą choinki. Zaraz po mega bombie tj. Pestce. Także mała zmiana planów. Choinka skromna, bez brokatu i fajerwerków, ale taka krzywa i w naszym pokręconym stylu z lnianym acz SimPat&Cznym aniołkiem. Spokojności! 

Bez anegdotki

Obraz
  Kuń na podstawie zdjęcia  Patrycja Makowska - equine photography .  Trochę pastelą, trochę kredką i ciut grafitem. Nie wiem jak to się fachowo nazywa, chyba brak techniki  . Puszczyka w końcu nie skończyłam   a zabrałam się za inszy kaliber. Koń mniej pierzasty jest, a z gładkimi widzę, łatwiej i szybciej idzie. Chociaż to, że tak jest nie przełoży się, coś czuję, na skuces, bo konia też chyba nie skończę, bowiem ryję już nosem. Rzuciłam się na niego, potrzebując resetu. Jednak ciężko mi, co odkryłam, wrócić potem, żeby taki rozbabrany obrazek dodziubdziać  , nie bardzo umiem tak doszlifowywać, dopieszczać, po prostu skończyć i zwykle zostawiam. Najgorzej, że poleciał mi wzrok i coraz częściej czuję się jak stary krecik, więc jest spora szansa, że do części nigdy nie wrócę. Chyba, że zostaną muralem  Do konia nie mam historyjki/anegdotki.  To czarny koń. Nieoczekiwany hmm zwycięzca? Może dlatego, że tak wiele rzeczy mnie ostatnio zaskakuje? Chociaż nie zawsze przyjemnie.

Filharmonia

Obraz
  Na koncercie w Filharmonii Narodowej z udziałem Orkiestry Filharmonii oraz kwartetu smyczkowego, klarnetu i fortepianu prezentowane utwory należały do lekkich i przyjemnych.   Błękitna Rapsodia, Amerykanin w Paryżu Gershwina czy Uwertura Prokofiewa nie mogą się nie podobać, nawet odbiorcom na codzień słuchających OKIego czy Żabsona lub White’a. A jednak młodsza część widowni, mimo usilnych prób nie drgania nóżką razem do taktu z tańczącym przy pulpicie dyrygentem, pssytała „czy daleko jeszcze”.  No serio?!  Na oko kilkuletnia dziewczynka, którą chciałam przedstawić za wzór słuchacza, niestety w trakcie koncertu wyszła z Rodzicami, bo każde łupnięcie w talerze i zadęcie w instrumenty dęte powodowało, że podskakiwała i zakrywała uszy, ale noszkurzatwarzjaśniecholibkaszlagbyto! Latorośle z Pasją Pendereckiego zmierzyły się były występując, a teraz kątem oka widzę jak jedna z nich zjeżdża w fotelu obok z siedzenia. Gdy jednak następowała muzyczna kulminacja utworu, napięcie się wzmagało,