Korporealizm
Nasz Kruk ze szkolnego spektaklu Dziadów, znany w kręgach rodzinnych jako Antoni, miał za zadanie przynieść liście do scenografii. My generalnie liści nie grabimy, więc nie było pod ręką gotowych worków odpadów bio. Ponieważ syn poprosił o wsparcie, stworzyliśmy minizespół projektowy i wyciągnęliśmy z zakamarka garażu grabie, z szuflady - jakże modną i uniwersalną - torbę Ikei i poszliśmy po scenografię, tj. liście. Niestety, jak szybko się okazało i tu, w tak prozaicznym temacie, dopadł nas najprawdziwszy korporealizm. Okazało się bowiem, że gdzie dwoje robiło robotę, trzecie - nie dość, że kręciło się bezproduktywnie, jedynie wtykając tu i ówdzie nos, węsząc - to jeszcze koniec końców, na samym środku dołożyło wprawdzie coś od siebie, ale kompletnie nieprzydatnego. Ba, nawet totalnie niestosownego. Coś, co mogłoby zupełnie zrujnować całą dotychczasową pracę, popsuć efekt albo nawet czasowo wykluczyć członków zespołu. [💩...] Grunt to skrupulatnie dobierać zespół projektowy, by niczego nie spaprać.
Komentarze
Prześlij komentarz