Zawsze zjem
- Mam narysować kontury mapy Polski i najważniejsze rzeki. - oświadczył Tolek tak ciężkim, zdruzgotanym tonem, wzdychając przy tym tak głęboko z trzewi, jakby gnębiło go stado Dusiołków. - Ahę. - rzuciłam niezobowiązująco. - A ja nie chcę. - kontynuował wzdychanie: - Nie chcę tego robić na... na panią od geografii!! - prawie wybuchnął. - Słucham? - przestałam uprawiać szwajcarski ogródek. - No nie chcę tego robić na panią od geografii. - powtórzył machając zamaszyście przed sobą w powietrzu: - Pani od geografii, to zawsze jak rysuje mapę Polski... – zademonstrował powietrznym zygzakiem – ... to jej wychodzi taka, taka plackowata pizza! - uniósł się na fali patriotyzmu, ale za chwilę dodał pojednawczo: - Nojiii, gdy ja próbuję rysować, to też mi wychodzi pizza. - rzucił w mą stronę wymowne spojrzenie.
- Mi też. - westchnęłam, odbijając wymowność, no bo zbyt dobrze znam ten ból. Zawsze coś zjem, znaczy się zgubię. Na przykład Obniżenie Żytawsko-Zgorzełeckie albo zetnę Góry Opawskie. Zawsze.
Komentarze
Prześlij komentarz