Będzie Pani Zadowolona
Ostatnia kartka w szkicowniku, więc się nie chciała wyprostować. W sumie tak jak ja… (musiałam przytrzymać).
gdy wczoraj przyjechał Sławek i przy blasku czołówek zabrał się za rozkręcanie - już raz, nie dwa sprawdzanych przez Pana BedziePaniZadowolona - lampek zewnetrznych.
Nie dlatego nie wyszło mi trzymanie pionu, że pojawił się Sławek, czy bo mój pożal się boże odcinek pleców znów nawalił, ale dlatego, że dobiło nas to, co zobaczyliśmy.
W trzech z czterech lampek, do 3/4 słupka (stojącego na betonowym klocku) było nawalone ziemi, a w jednym radośnie rosły sobie w swoim mikroświecie trawki.
Skąd się tam wzięło tyle piachu, nie doszliśmy, ale uznaliśmy, że to się dopiero nazywa prawdziwe oświetlenie ogrodowe.
Ogromnieśmy się ucieszyli, że życie u nas tak wszędzie kwitnie i że wreszcie znaleźliśmy prawdziwą przyczynę wywalanego bezpiecznika i nie musimy ryć kabli, by znaleźć ten rzekomo przegryziony przez bogu ducha winnego gryzonia.
I tak odkrywczo minęło nam, jak z bicza strzelił, pięć godzin wieczoru.
Komentarze
Prześlij komentarz