Oczy Puszczy

 Dobra. Ponieważ poprzednio domniemana wizualizacja puszczyka okazała się być włochatką, postanowiłam się zrehabilitować. Tym razem podobno bardziej puszczyk. Jeszcze dziubię. Potrzebowałam dziś i na koniec tego tygodnia resetu.


Także jeszcze raz podejście wizualizacyjne do puszczyka i stara acz aktualna historyjka. 

Jak pewnie zauważyliście, nawiedzają nas różne ptaszydła. Jastrzębie khe khe, sikory, sójki, wilgi, grubodzioby etc. Ciężko zliczyć. Ostatnio dość regularnie przed tzw. „bladziochem”, a czasem i w dreszczykowej „godzinie duchów” odzywa się puszczyk. Nie jest to niestety klimatyczne „uhuu-uhuu” tylko rzeczony nawiedzający wydziera się przenikliwym dźwiękiem i jak zwykle w takich przypadkach budzę się tylko ja. Dziwne. I nie wiedzieć czemu potem nie śpię i nie śpię, a ten co to musiał zakomunikować światu coś strasznie ważnego, że ma mysz czy, że drugi to może mu naskoczyć, bo on puszczyk rządzi tu na dzielni, biczys! tudzież Kazmirz wydrzyj się ino do płota, jako i ja się drę, to się uzewnętrznił raz, drugi i poleciał i tyle go widzieli. 

W sumie to nigdy "naszego puszczyka" nie widziałam, bo zwykle tylko go słyszę i jakimś trafem w dodatku z bardzo pobliskiego drzewa albo dziwnym trafem w przelocie komunikującego się, właśnie jakoś tak, nieopodal okna sypialni. Ale mimo wszystko wyobrażam sobie, że jest niezwykle piękny, puchaty, lata aksamitnie i bezszelestnie (jeśli się nie drze) oraz, że ma wieeeelkie oczy. O!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Święty Graal

LeFigaro i Zofija