Godzilla
- Dobra, ja go obudzę...! - zaoferował Tolek i zerwał się od stołu ze śniadaniem, zanim zdołaliśmy zareagować. - POCZEKAAAJ!!! - wrzasnęła Hanka za bratem. Za późno. Już zdołał przebiec korytarzem i dotarł do drzwi pokoju brata. Załomotało. Dobiegł do nas jakiś stłumony tumult. Szamotanie. - Aaaaaaa!!!!!! - rozdzierający krzyk przeciął powietrze, a zaraz potem do kuchni wpadł Antek: - Chyba przywołałem Godzillę...!!! - wysapał z przejęciem łapiąc powietrze. Istotnie, coś było na rzeczy. Ciężkie, człapiące kroki i złowrogi pomruk wypełniły korytarz. Zbliżały się. Po plecach przebiegł nam dreszcz. Spojrzeliśmy po sobie z pewnym napięciem. Czekaliśmy.
Komentarze
Prześlij komentarz