W kleszczach
Gdy nagle cały dom zalała świetlista poświata, zerknęłam przez ramię za okno, wydarłam się i natychmiast poleciałam przez taras w krzaki dokumentować feerię barw - widowisko ze światła i chmur.
Gdy już doleciałam w te krzaki, to dotarło do mnie, że pognałam na azymut, tak jak stałam, czyli w mechatym golfie, który - jak już zdążyłam się przekonać - pszczołom kojarzy się z niedźwiedziem, więc i kleszczom pewnie też...
O tym jak bardzo, przekonałam się docierając do domu, gdy zdjęłam ich z siebie osiem...
Komentarze
Prześlij komentarz