Isia-Fisia czyli Kotka Miaugorzata

Miaugorzata jest kotem jedynym w swoim rodzaju. Nie tylko z powodu czasu i formy w jakiej pojawiła się w naszym życiu, wychodząc o drugiej godzinie w nocy z ciemnej, rozszumiałej, przykrytem kocykiem w gwiazdy puszczy i gadając do nas, czekających na jadące spod Rzeszowa nasze pierwsze pszczoły, z pasieki Rafała TAKdlaPszczół.

I została. Taka gadająca i otwarta na to co nowe, co za tym idzie przebojowa, choć nie brawurowa, a jednocześnie czuła, kochająca. Z tej miłości i atencji całuje i wylizuje człowieka jakby był obklejony najcudowniejszą ambrozją. Szorstki jak tarka język wciska się w zakamarki powieki, skrzydełka nosa, peelinguje czoło.

Sama nigdzie nie znika, czy nie przepada eksplorując tylko sobie znane ścieżki. Za to z człowiekiem zawędruje i na koniec sadu, krzycząc tylko krok za nim, by zaczekał. Bowiem Miaugorzata jest kotem rozmiarowo kompaktowym, drobniutkim, w wyższej trawie ginie, musi sadzić susy. Jest też kotem odważnym. Nie boi się zapędzić do kurnika, gdzie tak naprawdę rządzi Bolka Krzywousta, czy przegonić ofukane przez nas za grzebanie w grządkach kury, przeprowadzając kotowatelski monitoring warzywnika. W sumie, gdyby jej pozwolić, to i do samochodu by się zapakowała, żeby odwieźć dzieci do szkoły. Skądinąd samochodem podróżuje bez sensacji. Nie wzrusza jej też odkurzacz, a równie hałaśliwa kosiarka wzbudza jedynie umiarkowaną ignorancję.

Pan Pies Porter za to schodzi Miaugorzacie z drogi. Już wie, że nie wiedzieć, iż na Miaugo się nie zerka, to jak samemu się prosić o kłopoty. Zwłaszcza podczas mijania w drzwiach, albo na korytarzu. Porter zamiera całym swym ponad 40 kg ciałem, wtapia się w rzucik tapety, jest smugą ostrego cienia mgły. Pestka też to wie, ale lont ma krótki jak pysk i dalece dalej po

sunięte poczucie niesprawiedliwości, zwłaszcza gdy Miaugo ją trzepnie z tej strony, na której Pestka ma niewidzące oko. Wtedy to już w ogóle jest to straszliwie krzywdzące, bo wszakże jakim cudem możliwe jest zerkać okiem, którym się nie widzi?! No jak? Więc Pestka całym swoim grubasińskim mopsim jestestwem się rozbulgotuje, wzburza i obrusza. Porter woli z babami mieć święty spokój. W ogóle woli mieć święty spokój ten nasz poczciwiec. Po co komu tyle zbędnych emocji. Potem ciężko o dobry sen w nocy.

A z Frau Miau nie zawsze wiadomo czy można się minąć, wyprzedzić. To może lepiej poczekać, chce, niech idzie pierwsza.

Miaugorzata jest kotem terytorialnym. Gdy Porter, a za nim jak mopsia strzała Pestka, wysadzą do płotu objazgotać jak na wiejskie burki przystało jakiś obiekt, Miau goni za nimi z zadartą kitą. Nie do końca jazgocze, nie do końca wiadomo komu chciałaby spuścić manto, ale gna wespół. Gdzieś w tej galopadzie zapomina po co wystartowała i cała trójka wraca spod płota z malującym się na pyskach zziajanym ukontentowaniem. Ja patrzę na to z politowaniem.

Miaugo, jak na kota przystało, ze sobie tylko znanych powodów wynosi, zrzuca, zbiera, skopuje, strąca, przepycha, spadowuje różne obiekty. Są to wszelkie dupsiki i drobiażdżki, ale też pudełka, długipisy, kluczyki, opakowania, bibeloty, papierki i wszelkie inne ludzkie śmietki albo skarby.

A jak się rozochoci, to albo z emocji, albo z roztargnienia gryzie kabel, który akurat gdzieś jej tam przed pyskiem sam z siebie weźmie i zwiśnie. Na to już z politowaniem nie patrzę.

#zapuszczeni #siedliskonajlepiej #Miaugorzata #FrauMiau #IsiaFisia

Komentarze

  1. Piękna opowieść - zwłaszcza dla kociary :D
    Serdecznie pozdrawiam.
    Danuta Chodkowska

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Święty Graal

LeFigaro i Zofija