Może sen przyjdzie
Zamienił stryjek siekierkę na kijek.
Nie ma łomoczących po parapetach wilg Zofiiji i Figaro, są puszczyki. Wprawdzie nie skaczą nam pod oknami, ale też ich małżeńskie dialogi świetnie słychać.
- ŁuuuUuukasz?? ŁuuUkasz?! - piskliwy głos pani puszczykowej o 4:10 nad ranem ponaglał małżonka.
- Uchhhuu, uuchhhuu, ychyy...- sapał pan puszczyk i podążał za żoną, ale miałam wrażenie, że na piechotę, bo uhkał i pufkał jak parowóz.
- ŁuuUukaszUuuu!!!! - irytowała się pani puszczykowa.
- ŁuccHhcja? Uchh.. ŁuuuucHhcja!! - wołał pan puszczyk, który najwyraźniej po ciemaku stracił z oczu swoją panią. A mówi się, że sowy to takie bezszelestnie przemieszczające się ptaki.
- Miaaaauu!!!! - zabrzmiało nagle gdzieś bliżej, aż usiadłam. Miaugorzata. Sterczała za oknem i domagała się, by ją wpuścić do domu. Powariowaliście wszyscy..?! Serio?! Zwlokłam się z łóżka, idę sapiąc, jak Łukasz. Otworzyłam kotu okno i nagle.. usłyszałam ryk:
- MmmmmmooooooOooooooooOoooojaaaa!!! mmmmmmoooOoooOooOOOOOJaaaaAaa!!
Głos ten mnie zmroził, a wzbudził aplauz rzeszy lokalnych fanów, którzy zaczęli skandować ze swych miejscówek ile siły w piersiach: - Hee-Niek!! Heee-Niek! Heniek! Heniekheniek!!
Był to popis jelenia na rykowisku, przy akompaniamencie psiego entuzjazmu.
A mogły zgrzytać na zakręcie tramwaje, dmuchać dmuchawy do liści i walić metalowe kosze na śmieci.
rys. inspirowany sówkami by Via Fang
#zapuszczeni #siedliskonajlepiej #czwartarano
Komentarze
Prześlij komentarz