Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2021

Mlemlm

Obraz
  Wczoraj był dzień kundelka, jakoś go przeoczyłam, chociaż samego naszego kundelka przeoczyć się nie da. Raz, jest wszędzie tam, gdzie człowiek. Dwa, Pędzel to pies mlemlak. Wpatrzony w twarz z wyrazem bezgranicznej psiej miłości i uwielbienia, przepraszania, że żyje, jednocześnie za wszelką cenę próbuje pomlemlać chociaż milimetr dłoni ukochanego pancia czy panci. Ślipnąć jezykiem fragment odzienia. Liznąć chociaż przelotnie, by utwierdzić człowieka w swym absolutnym oddaniu a także o swej obecności. Zabieram często Pędzla ze sobą po dzieciaki do szkoły. Uwielbia jeździć autem i podobnie jak w przypadku zalegania przy kominku, tak i w samochodzie zachowuje się jakby nic innego w życiu nie robił. Generalnie śpi na boczku lub brzuszku między fotelami tak stoicko, że muszę stwierdzić iż żaden z naszych psów w sumie nigdy z takim zaangażowaniem nie podsypiał podczas podróży. Jednak gdy w rozczuleniu podrapać go za śpiącym uszkiem, Pędzel siada i z miłością oraz wielką determinacją próbuj

Ciemno wszędzie

Obraz
W przerwach w zasilaniu (w naszym wypadku rzadko zdarza się taki tydzień, w którym by ich nie było, serio) najzabawniejsze jest to, że prawie nigdy, zwłaszcza gdy zdarzą się one wieczorem, nie pamięta się, które ze świateł i gdzie były zapalone. A wcale dojście do tego, po położeniu naszych włączników, nie jest łatwe. I gdy po paru godzinach ćwiczenia romantyzmu podczas recydywistycznej kolacji przy świecach i robieniu przy czołówce sałatki greckiej, heheszkowaniu, co z tej sałatki się wydłubało i zjadło, próbach gry w chińczyka bez oszukiwania co do liczby wyrzuconych oczek na kostce, szukaniu rzeczonej kostki znikającej w strefie cienia, zacieśnianiu - bliskich bądź co bądź - więzi rodzinnych, próbach czytania i zajmowania się całą tą strefą „analogową” życia, wzdychaniem do losu pra-pradziadków, podglądaniem świata na zewnątrz, zalanego księżycową poświatą, dochodzi się do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem jest jednak iść spać. I z tego snu, o zwykle jakieś dzikiej porze, wyrywa t

W puszcz

Obraz
  Tak jak Adam Wajrak „poszłam w puszcz”, bo w Kampinoski Park Narodowy też „wciąż piękna jesień tu jest…”. Od 7:30 przy komputerze. Przerwa na przewietrzenie głowy. Grzybów w Parku Narodowym zbierać nie można, to se przynajmniej przy okazji śmieci pozbierałam. Nie doszacowałam ilości porzuconych surowców. To je amelinium. Wór amelinium i plastika. Ale my jesteśmy bogatym narodem. PS. Czy Park mógłby zwrócić uwagę pracownikom zatrudnianym przy pracach w lesie co się robi z pozostałościami z wałóweczek i popitek. Jakimś totalnym przypadkiem, tam gdzie są ślady po jakiś pracach, tam najwięcej śmieci po „trudach pracy”. #siedliskonajlepiej #zapuszczeni

Jesień w lesień

Obraz
  Jesień w lesień. Poznaliśmy dziś pana Henia, znajomego pana Darka, starszego pana, który z wierną psiną mieszka samotnie na odludziu w Puszczy. Pan Henio przyjechał do Pana Darka, podobnie jak my, ale Pan Darek gdzieś wybył. A tam zasięgu brak, więc zostaje czekanie i pisanie karteczek. I trzeba do drugiego człowieka przyjść fizycznie, bo formy elektroniczne - tak wszechobecnie zastępujące relacje - nie działają. Tam czas się zatrzymał. Po troszę zazdrość, po troszę podziw, po troszę racjonalizowanie: ale jakby coś się stało, to karetka nie dojdzie, drogi tu nic nie odśnieży, do najbliższego sklepu 7 km, jak nic, jak żyć. Karteczka. Simonizacja kossakowska rzeczywistości. Wypisz, wymaluj. Jak w białowieskiej Dziedzince: łoś leżący w dyni, a dzik na rabatce marcinków. Dookoła olsy i dąbrowa. Cisza. Trochę to romantyczne, ale gdyby samemu się zmierzyć, to nie każdy by tak chciał i umiał. Są wciąż, jak widać takie miejsca i ludzie. Może jeśli nie mają internetów, nie bombarduje ich zews

Sępy miłości

Obraz
  Sępy Miłości. Ich Troje. #sielidliskonajlepiej #zapuszczeni #sępymiłości

Kolory jajek.

Obraz
Zielony to kurka dominant greenshell. Pierwsze w zasadzie w naszej historii i utytłane, bo je znalazłam na dworze. Od tegorocznych pipciaków. Ciemne, jakby moczone w cebulce, to dominant darkshell. Też tegoroczne pipciaki. Najjaśniejsze jest w zasadzie seledynowe, bladoniebieskie. Znoszą je legbary. Mamy je już jakiś czas. Ale ostatnio strajkują. Widać po kształcieni wielkości, że znoszą je starsze kury. Cieliste jest od wyandotte. To od nich zaczęła się przygoda z kurami. Też coś dziewczyny zastopowały. Jeszcze są jasne, okrągłe, od tęczanek/tęczynek czernichowskich. I podobne znoszą leghorny. Tęczanki są dwie, z czego jedna kwoczy, więc chyba te jasne jajeczko, jeśli wpadnie, to od również tegorocznych młodych leghornów. Swoją drogą fajne ptaki, z charakteru. Bystre, szybkie, zwinne i ciekawskie. Co zaskakujące, chociaż jajko to jajko, nie wszystkie kolory wszystkim „smakują i pasują”. Taki rasizm jajkowy, chociaż ze smakiem i zawartością nie ma ten kolor skorupki nic wspólnego. #zap

Erbe spontanee – zioła spontaniczne, o chwastach

Obraz
  Wczoraj rano było ładnie, chociaż dzień zaczął się mgliście. Na pytanie Kaśki jaką mamy pogodę, bo u niej w Tatrach biało, odparłam zgodnie z porannym widokiem, że nie wiem. A potem już zrobiło się pięknie. Słońce rozpraszało mgły, z drzew skapywała wilgoć, a zwierzaki i kwiaty szybko wyległy korzystać z ciepełka. Kury zaczęły strajk jajeczny i słabo się niosą, a ja zamiast wybrać do gotowania na miękko jakieś starsze jajko, to złapałam właśnie takie świeżo zniesione i mój apetyt na jajo szybko ostygł podczas walki z obieraniem opornej skorupki. Problemy pierwszego świata. Za to Porter wybrał na spanie legowisko Pędzla. Gabarytowo 40 kg do 11 kg. Pędzel na dobrą sprawę jest wzrostu Pestki. Ot niedopasowane wybory. Dowiedziałam się też od Kasia , że Włosi faktycznie nazywają chwasty określeniem erbe spontanee - erbacce i się zachwyciłam. Zioła spontaniczne czy to nie oddanie ich charakteru i nierzadko fantastycznych właściwości? Język polski zepchnął je do szeleszczącej szuflady z ta