Krótki spacer dookoła komina.


Cisza. Kowalik tylko z ogromnym zaangażowaniem odrywał cienkie jak pergamin płatki kory od pnia sosny. Słychać nawołujące się kruki. Ogromnie je lubię. 

Drugą część dnia dopingujemy Antka podczas turnieju tenisa stołowego i czekamy na wracającego z Beskidów Piotra, by go przechwycić na dworcu w Wwie. Z ciszy w nieciszę.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Święty Graal

LeFigaro i Zofija