Migrena
Głośno i otwarcie piszę/ mówię o migrenie, bo to nie jest powód do wstydu. Osobiście wkurza mnie, bo migrena demoluje organizm i uprzykrza mi funkcjonowanie. Mimo to bardzo się staram, wręcz wkładam w to mnóstwo wysiłku, by minimalnie wpływała na życie rodzinne, moje funkcjonowanie społeczne i zawodowe. Uwierzcie, dużo mnie to kosztuje, żeby jak najmniej dać po sobie znać, że mnie ten ból właśnie rozwala. To jest miecz obosieczny, bo rzadko kiedy "po mnie widać", jak bardzo mi dokucza, więc można umniejszać wpływ migreny. Może jeśli bym spektakularnie wyła z bólu, czołgała się do toalety i wyczołgiwała się stamtąd sponiewierana, mdlała z bólu, czy wymagała interwencji w postaci wzywania karetki, SORu i zastrzyku w tyłek czy iniekcji dożylnej, które są w stanie przerwać czy zmniejszyć ból, z czym sporo migreników się mierzy, w tym z szyderą - niestety także lekarzy na SORze, byłoby to traktowane ciut poważniej, niż reakcją " a głowa ją boli". Szprycuję się lekami n