JednoŚladem
Internet zamulał, głowa podobnie. Do wyboru albo kolejna kawa, albo powietrze. Wybrałam to drugie.
Wprawdzie suczydło komendanta ochotniczej straży pożarnej, tym razem biegające po mojej stronie płotu, prawie zostało moim frędzlem u nogawki (korciło mnie, żeby zaskoczyć inkwizycję i stanąć, ale pamiętałam, że to jednak suczka-zakapior - mimo mikrego wzrostu - i mogła nie zareagować tak, jakby można było się spodziewać po psie tej wielkości), ale przejażdżka już potem nie obfitowała w jakieś ekscytujące spotkania. Sarna i dużo ptaków. Głównie kruki, kilka drapieżnych, bażanty i jakiś drobiazg. W tym jeszcze we wsi obwieszony wróblami jak choinka bombkami krzaczor.
Kilka obrazków z terenów nieistniejących już, wysiedlonych wsi w KPN.
Komentarze
Prześlij komentarz