Prfryt
Nie powinnam się nabijać czy śmiać, ale nie mogę powstrzymać parsknięcia, gdy Trąbka z Klaksonem wychodzą wyprostować skrzydła.
Klakson prezentuje swoje w pełnej okazałości i rozpiętości wynoszącej ze 170 cm jak nic. Trąbka, po swej zakończonej niepowodzeniem, heroicznej próbie wysiadywania JJ, zaczęła się pierzyć i zgubiła dokumentnie wszystkie lotki. Przypomina więc wyglądem oskubanego kurczaka rodem z kreskówek - taki tańczący korpusik. Mam wrażenie, że doskonale zdaje z tego sprawę, bo rozpościera swoje kikutki nieśmiało, bez popisów, nadmiernego trzepotania, wyciągania. Skrzydła Klaksona uginają trawy, wieją, podmuchują, szumią niemal husarsko, a trąbkowe robią takie prfryt, prfryt, prfryt.
I tak już jest lepiej, niż ze dwa tygodnie temu, bo coś tam z lotek zaczyna odrastać i wystawać z tutek-tulejek. Po koszeniu łąki przeniosłam też gęsiom siatkę z powrotem na jej kraniec i mogą sobie łazić gdzie chcą, w tym rozpędzić się trochę i podlecieć. Klakson lubi uskuteczniać takie podfruwajki, na szczęście, jak antonow potrzebuje pewnego pasa do rozbiegu, by osiągnąć pułap pozwalający mu się wznieść chociaż kawałek, a na łące ograniczają go na szczęście krzewy i drzewa, znajdujące się w jej obrysie. Chociaż raz skubany przez płot zdołał przelecieć. Trabka nie i tak dreptali bezradnie po obu jego stronach. Musiałam przez płot przeleźć i orła-Żwirko przerzucić z powrotem do Wigury. Od tamtego czasu miał z w jednym skrzydle uszczknięte przeze mnie lotki, ale też już mu odrosły.
Trąbka także próbuje podfruwajek, ale jest to bardziej podbieganie paralotniarza z rozpostartymi szkitkami, lecz w jej przypadku fizyka jest nieubłagana.
Kury mafii, zwłaszcza podrośnięte pipciaki, białe, smukłe leghorny, popisują się za to przed Trąbką bezlitośnie i urządzają jej takie podlatanki przed dziobem. Skubane są w tym niezłe, potrafią podlecieć na stertę drewna na opał i przechadzać się po niej dumnie tam i z powrotem, po czym zeskoczyć i przelecieć Trąbce nad głową, żeby wylądować w jej korytku. Na to Trąbka jednak reaguje, rzuca się klapciakowym biegiem i długą szyją potrafi dosięgnąć pipciaka, który skubnięty drze się w niebogłosy. Na co oczywiście wjeżdża Czesiek i pipciak dostaje zwykle burę z dwóch frontów. Chyba, że doklapie się Klakson, wówczas kury mają przekichane bez względu na to, która zaczęła.
I tak to sobie u nas życie podprfrytuje.
#zapuszczeni #siedliskonajlepiej #prfryt
Komentarze
Prześlij komentarz