Pisklaczki
Jednak ciężko być na wszystko gotowym 😞Pierwszy pisklaczek wykluł się piękny, duży, ale niestety przykleił się ze skorupką do puchu pod skrzydłem mamy-kwoki Janiny i się udusił. Ciężko było go wydobyć i stwierdzić, że nie jest do uratowania. Tak czekaliśmy na to pierwsze klucie.
Z ośmiu jajek na których usiadła trzy tygodnie temu Janina, stopniowo zostały trzy. Jak w wierszykach dla dzieci. Jedno odrzuciliśmy po podświetleniu jajek, bo okazało się, że było po prostu niezalężone. Bez sensu je trzymać w cieple pod kwoką. Ale to nadal 7 zalężonych, nieźle. Drugie i trzecie okazały się zbukami, chociaż były zalężone, najwyraźniej obumarły zarodki. Zostało pięć, z czego jedno usunęliśmy niedawno, by nie stało się również tykającą bombą biologiczną.
Jeden pisklak już się wykluł, niestety go straciliśmy. Jednego z pozostałych trzech jajek nie jestem pewna. Przy tzw. spławieniu, gdy postanowiłam jednak umyć lekko poklejone skorupki ciepłą wodą, poszło na dno, podczas gdy dwa pozostałe ruchliwie podskakiwały jak bojki w wodzie. To znaczy, że zarodki żywe. Co z trzecim, nie wiem, na razie jeszcze zostawiłam.
Czekamy na kolejnego ciupciaka przebierając nogami i bardzo ciężko trzymać się z dala od budki w której siedzi Janina. Na podkluwku człek by tam z nią siedział non stop!
Tymczasem posłuchajcie jak słychać pisklaka odzywającego się ze skorupki!! Cudownie cipciuje 🥰🥰❤️❤️❤️🤭🤭🤭🤭 Nastawcie uszu podczas filmiku!! To niesamowite! 🥺🤩😍 I trzymajcie kciuki!!
Komentarze
Prześlij komentarz