Śniegoplusz

Mały obchód. Ku mojemu rozczarowaniu nie znalazłam poza kocimi żadnych śladów na śniegu w różnych zakamarkach siedliska. Nawet Porterowi nie chciało się wszędzie łazić.

Kurzy obóz też podzielony. Obsmarkałam się ze śmiechu, gdy usłyszałam Cześka piejącego z wnętrza kurnika. Cycuś. Wylazł dopiero, gdy usłyszał, że laski mlaszczą z zadowoleniem przy korytku.
Pszczole chatki otulone śniegiem. W dwóch ulach aż zasypało wylotki. Zapukałam delikatnie do każdego domku, przykładając ucho. Odpowiedział mi brzęczący szum, brzmiący narastającą i opadającą falą jak trzciny w które dmuchnął mocniej wiatr. To jeden z tych dźwięków przy których uśmiechasz się do środka.
Rozwiesiłam ptaszorkom różne smaczki. Uzupełniłam ziarna w karmnikach (żeby nam się do uli nie włamywały).
Panuje cudowna, pluszowa cisza. Słychać jak z wilgotnym plaskiem zsuwa się z igieł i gałązek śnieżna mufka i robi w kołdrze na ziemi małą dziurkę.
„– Tu rosły jabłka – powiedział Muminek uprzejmie. – Ale teraz rośnie tu śnieg – odpowiedziała Too-tiki obojętnie, idąc dalej”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Święty Graal

LeFigaro i Zofija