Black out

Dobra, odszczekuję, nie jestem dziś taka nieprzemakalna. Taka "unfuckwithable". Niestety. Bowiem generalnie jest tak, że pracam zdalnie, z domu. Home office. Jednych to ani ziębi, drudzy zazdroszczą, trzeci mają tak samo. Jest trochę plusów tej sytuacji, taki na przykład, że nie sposób się spóźnić do roboty. Są i minusy. Na przykład, że wielu wydaje się iż siedzenie w domu, to morze możliwości. Wyskoczenia gdzieś, bo przecież siedzisz w domu. Elastycznie siedzisz. Raz tu, raz tam. Ogarnięcia czegoś w tym home officie albo dla. Jest też jeszcze jeden minus. Związany z miejscem. Puszcza. Według wielu to skraj świata, gdzie wrony zawracają, zasięg niknie. To miejsce w którym gdy zamgli, to router głupieje. Gdy wieje, to gdzieś na drugim końcu puszczy walnie drzewo i zerwie sieć. A ponieważ to nie jest Warszawa, to zanim ktoś założy obów wyprawowy, grubszy odzień i dotrze tam, gdzie wichry wiejo a wilcy wyją i znajdzie zerwany kabel i naprawi, to ja już zdążę prawie umrzeć w ciemnościach i z braku kawy. I dziś tak mam. Bo PGE Dystrybucja uszczęśliwia nas (bo mieszkańców takich jak ja jest więcej, pani z infolinii zohohała: "hohoho ile to proszę Pani miejscowości jest". No i?) modernizacją sieci. Więc mniej więcej od 9:00, gdy normalni ludzie są w pracy (czytaj nie ma ich w domu), to można sobie tak ze dwa razy na godzinę pstryknąc zasilanie. Luz. Nie chodzi mi już o to, że router mi zaraz szlag trafi jedwabisty. Tylko patrzę ze zgrozą na nasze machiny zasilające dom w ciepłą wodę i ogrzewanie, błagalnym wzrokiem hipnotyzuję lodówkę, zmywarkę i inne.. Po ciemku siedzieć można, fajnie świece wystawić, kominek odpalić i takie tam. Ale nie wiem czy uwierzycie, istnieją takie miejsca w Polsce gdzie a) nie ma prądu b) jest prąd, ale potrafi go nie być nawet i dwie doby. Serio. Dzieci się cieszą, bo trzeba zjadać zapasy lodów, jeśli ktoś ma. Generalnie to że na wskutek takich przepięć stracisz lodówkę czy projekt czy kogoś to obejdzie?



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Święty Graal

LeFigaro i Zofija