Adopciaki
No jak ich nie kochać? Adopciaki tak lgną do człowieka, że trzeba uważać gdzie się stąpa, by ich nie zdeptać. Interesuje je wszystko co człowiek robi, pchają się, skaczą na kaloszu, by dojrzeć co człowiek trzyma, wskakują na grzędy, aby zapuścić kuraka człowiekowi na ręce, pakują się w drogę towarzysko za człowiekiem. Zastanawiam się, jak to możliwe w przypadku fermowych niosek?! Że mimo tego, co człowiek zwierzakom robi, mają one do niego, prawie niewyczerpane pokłady dobrych uczuć. Trzeba być totalnym zwyrodnialcem, by doprowadzić udomowione i oswojone zwierzę do ściany.
Do tego znoszą, jak dla mnie, jajka-kolosy po 70-80 gramów, w stosunku do pozostałych lasek (50 gramów).
Wczoraj mieliśmy znowu akcję z podniebnym drapieżcą. Czesiek narobił alarmu, darł się na pół Puszczy, a dziewczyny schował za i pod kurnik. Okazało się, że ok 10-15 metrów przed kurnikiem siedział duży, miodowobrązowy ptak drapieżny, który spłoszony przeze mnie majestatycznie odleciał. Skubanego/skubaną już raz, od ostatniej akcji, widziałam, gdy nadleciał/a znad lasu i zrobił/a rundę inspekcyjną. Niestety Czesiek i dziewczyny siedzą w wolierze, nie puszczam ich luzem na teren, bo bym musiała „pasterzyć” kurom 🤣
Komentarze
Prześlij komentarz