Monitoring

Podlegamy pod lokalny, żeby nie powiedzieć sąsiedzki monitoring. Kontrolne, inspektorskie przeloty, a czasem nawet i małe prowokacje w wydaniu przepięknego, acz śmiertelnie niebezpiecznego drapieżcy, nie są może aż tak częste, jednak na tyle regularne, że mamy się na baczności. A głównie kury. Przecież to one, już dwie, straciły życie w wyniku spotkania z tym monitoringiem.

Generalnie to Czesiek stoi na straży i wszczyna alarm, gdy tylko spostrzeże coś niepokojącego. A drze się tak, że trudno nie zorientować się, o co chodzi. Dziś wprawdzie wydarł się na „chemitreilsa”, w sensie na smugę samolotu, ale nikt nie jest idealny.

Jednak, gdy wokół kurnika w pewnym momencie opustoszało niepokojąco, a wiedziałam, że towarzystwo siedziało w wolierze, wzułam kaloszki, podciągnęłam je pod paszki i poszłam sprawdzić, o co cho.

Czesiek wystawał z kurnika drąc dzioba, a dziewczyny poukrywały się pod i w kurniku, który, gdyby nie kogut, wydawałby się wymarły i opuszczony. Stanęłam rozglądając się, czy znowu nie zaniepokoił go jakiś absurdalny obiekt, ale jednak instynkt go tym razem nie zawiódł. Dalej nad łąkami nawoływała do siebie, krążąca wysoko para jastrzębi. Ptaki randkowały w styczniowym-wiosennym słońcu, płosząc stada zielonożółtych trznadli i wywołując również zawałowe alarmy sójek.

Poszłam po lornetkę, by się lepiej przyjrzeć naszym drapieżcom, bo nadal nie jestem pewna z kim dokładnie mamy do czynienia, ale ptaszydła przeleciały skrajem łąki, nie zwracając pozornie uwagi na kurnik, zajęte sobą i zniknęły, nawołując się nad Puszczą. Tym razem obyło się bez mordu. Pure love.

A Czesiek się na mnie obraził, strzelił focha, zagrywał va bank, blefując. Ale o tym może kiedy indziej, bo za dużo szczuję tym drobiem ostatnio.

#siedliskonajlepiej #zapuszczeni #monitoring#porysunki


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Święty Graal

LeFigaro i Zofija